Robert Rozmus zdradził kulisy zwolnienia z TVP. „Brzmiało to, jak pouczanie”

Dodano:
Robert Rozmus Źródło: Newspix.pl / Aleksander Majdański
Aktor wspomniał moment rozstania z „Pytaniem na śniadanie”. Opowiedział o niemiłej rozmowie z Kingą Dobrzyńską.

Wraz z początkiem tego roku pracę w „Pytaniu na śniadanie” stracili wszyscy prowadzący. Wśród nich znalazł się Robert Rozmus, który był gospodarzem śniadaniówki w parze z Anną Popek. Teraz aktor wrócił wspomnieniami do czasów zwolnienia z Telewizji Polskiej i opowiedział o jego kulisach. W najnowszym wywiadzie nie szczędził gorzkich słów szefowej programu, Kindze Dobrzyńskiej.

Robert Rozmus o zwolnieniu z „Pytania na śniadanie”

Za czasów poprzedniej władzy w Telewizji Polskiej do prowadzenia „Pytania na śniadanie” po latach przerwy wróciła Anna Popek. Przez dłuższy czas szukano jej partnera, aż zadzwoniono z propozycją do Roberta Rozmusa. – Zaproszono mnie na zdjęcia próbne. Nigdy nie prowadziłem kilkugodzinnego programu na żywo, więc stwierdziłem, że będzie to dla mnie wyzwanie. Niby nie lubię konkurować, ale za to lubię się ścigać sam za sobą. Sprawia mi przyjemność, gdy udowodnię sobie, że daję radę. Wiedziałem też, że taka szansa prędko się nie powtórzy. A ja lubię, gdy w moim życiu się dzieje, jestem głodny nowych wyzwań – wspominał Robert Rozmus w wywiadzie z „Plejadą”.

Aktor rozwijał swoje umiejętności jako prowadzący przez kilka miesięcy. Zdradził, że choć finał tej współpracy pozostawił wiele do życzenia, to nigdy nie załował przyjęcia oferty. – Nawet przez moment nie żałowałem tego, że przyjąłem tę propozycję – wyznał. Co więcej, podkreślił, że po zmianie władzy w TVP liczył się z utratą posady. Mimo to, zakończenie pracy nadeszło nagle i bez uprzedzenia.

– Szczerze mówiąc, wydarzyło się to w nie do końca elegancki sposób. Nikt mnie o niczym nie poinformował. Robiłem swoje, jeździłem po Polsce z koncertami i spektaklami, a jednocześnie czekałem na informację z TVP, które terminy mam sobie zarezerwować. Po trzech tygodniach postanowiłem zadzwonić do nowej szefowej – wspominał w wywiadzie z „Plejadą”.

Robert Rozmus opowiedział o dość nieprzyjemnej rozmowie z Kingą Dobrzyńską. – Przedstawiłem jej się i zapytałem, co dalej z naszą współpracą. Na co usłyszałem, że, jak się pewnie domyślam, nie będzie ona kontynuowana. Pani próbowała wytłumaczyć mi, że skoro zdecydowałem się występować w TVP za poprzednich rządów, to powinienem się liczyć z konsekwencjami. Brzmiało to, jak pouczanie i nie do końca mi się to podobało – kontynuował.

Były prowadzący „Pytania na śniadanie” podkreślił, że gdyby sam nie wykonał telefonu do szefowej śniadaniówki, prawdopodobnie nigdy nie otrzymałby żadnego komunikatu w swojej sprawie. – W pewnym momencie wypowiedzi tej pani przybrały taki ton, że postanowiłem zwrócić jej uwagę. A przecież to ja do niej dzwoniłem, a nie ona do mnie. Zakładam, że gdybym wtedy nie wykonał tego telefonu, do dziś nikt by się do mnie nie odezwał – podsumował.

Źródło: WPROST.pl / Plejada
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...